Zamknij

Inowrocławscy artyści w dobie pandemii. Jak sobie radzą?

Reporter KI24.INFOReporter KI24.INFO 07:00, 05.12.2020 Reporter ki24.info Aktualizacja: 10:01, 05.12.2020
Skomentuj

Pandemia koronawirusa dotknęła wszystkie sfery życia. Kultura i sztuka również nabrały zupełnie innego wymiaru.

NZOZ Rodzina

Jak radzą sobie inowrocławscy plastycy i muzycy? Co dzieje się w instytucjach kultury? Poznajcie opinie naszych rozmówców. Dla artysty plastyka, Marcina Fołdy sztuka jest rodzajem odtrutki na zastałą rzeczywistość.

- Obecnie zawieszone są zajęcia rysunku i malarstwa, które prowadzę w Kujawskim Centrum Kultury. Dokonuję jednak korekty prac poprzez różne platformy społecznościowe, itp. Moi kursanci pracują w domu, ale to nie jest to samo – mówi.

Artysta dodał, że nauka zdalna tylko pozoruje ruchy w działaniu rzeczywistym, a w najgorszej sytuacji są osoby, które mają egzaminy na wyższe uczelnie o profilu plastycznym.

- Zawodowo mam parę zleceń, więc skupiam się na tych okruchach, które pozwalają mi przetrwać. Przyznam, że bardzo brakuje mi bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Nie jestem też zadowolony, że odwołano ferie. Miałem już zaplanowany wyjazd, zabraknie też pewnie warsztatów, które są realizowane dla dzieci i młodzieży podczas zimowej przerwy od nauki w szkole. Owszem mam trochę czasu, by zrobić coś dla siebie, zająć się swoimi twórczymi fantazjami. Jest to jednak rodzaj terapii, a sztuka pozwala mi choć na chwilę zapomnieć o trudnej sytuacji – wyjaśnia.

Marek Szajda, gitarzysta zespołu Big Cyc przyznał, że pandemia jest dla niego raczej czasem depresyjnym i nie daje jemu żadnej inspiracji do tworzenia.

- Dla artysty grającego regularnie po jakieś 60-70 koncertów rocznie przez ostatnie 20 lat, odcięcie od publiczności to jak odcięcie od tlenu. Nasza praca w zespole Big Cyc opiera się głównie na kontaktach z publicznością. Interakcja z ludźmi daje nam satysfakcję z grania, a każdy koncert jest dzięki publiczności inny, niepowtarzalny. Gramy czasem dla kilkuset tysięcy widzów (jak na Pol'and'rock), czasem dla 150 osób, i każdy z tych koncertów jest dla nas tak samo ważny. Mamy grupę fanów, którzy przyjeżdżają na wszystkie nasze koncerty, gdziekolwiek one się odbywają. To już właściwie nasi przyjaciele i za nimi szczególnie tęsknię. Bez publiczności jesteśmy jak ryby wyciągnięte z wody – wyjaśnia.

Muzyk zastanawia się także nad indywidualnym projektem w sieci, ale niestety problemy bytowe determinują wszystkie jego działania.

- Nie da się tworzyć myśląc ciągle o czymś innym, a nie ma się co oszukiwać, ani moja twórczość, ani moje problemy nie interesują np. dostawcy gazu czy wody – dodaje.

Sytuacja muzyków w dobie pandemii jest dramatyczna. Problem jest podwójnie złożony. Z jednej strony zdecydowana większość artystów to nieuleczalni idealiści, osoby o bardzo kruchej psychice, które zostały bez środków do życia.

- Boję się, że jak zaczną tracić mieszkania i będą częściej spotykać komorników niż rodzinę, to zaczną się naprawdę złe rzeczy: rozwody, bankructwa albo coś gorszego, czego nawet nie chcę nazywać. Z drugiej strony nie mogą liczyć na pomoc państwa, gdyż państwo jest kompletnie nieprzygotowane na tego typu problemy, nawet nie wie ilu jest artystów w Polsce. Mówię tu o ludziach, którzy żyją wyłącznie z pracy twórczej. Większość z nas jest nieogarnięta biznesowo, żyje z dnia na dzień, nie ma oszczędności. Do tego obecna władza nie toleruje ludzi, którzy myślą samodzielnie, więc sytuacja jest władzy na rękę i się nie śpieszy z pomocą. Dobrym przykładem jest skup za 180 milionów kwiatów cmentarnych po 1 listopada. Władze zareagowały w ciągu kilku godzin, a artyści pracujący na umowy o dzieło nie doczekali się uwagi rządzących od początku marca. Ludzie, którzy patrzą na artystów myślą, że oni śpią na pieniądzach. Bo skoro słabo zarabiają to niby po co to robią? A jak jesteś trochę znany to na pewno nie wiesz co robić ze szmalem. Sam spotykam się z dziwnymi reakcjami jak mówię, że Big Cyc od 10 marca zagrał jeden koncert za jakieś w miarę przyzwoite pieniądze. Ludzie myślą, że mamy po prostu dłuższe wakacje i teraz możemy sobie siedzieć, tworzyć i udostępniać wszystko za darmo w internecie. Przecież oddawanie owoców naszej pracy za darmo w sieci to nasza misja – mówi.

Artysta dodał też, że restrykcje pół roku temu powinny być ostrzejsze przez miesiąc i teraz by to wyglądało zupełnie inaczej. Zadaje też sobie pytanie dlaczego może wsiąść do samolotu z 300 osobami na pokładzie i lecieć z nimi upchany jak sardynka przez 4 godziny, a nie może zagrać 90 minutowego koncertu dla 300 osób.

- Z zazdrością patrzę jak w innych krajach europejskich rządy dbają o artystów i wszystkie branże z nimi związane. Nie chodzi o to, żeby ktoś nam zrekompensował nasze straty, bo to niemożliwe, ale żebyśmy mogli dotrwać do tzw. normalności – informuje.

Sytuacja społeczna w naszym kraju zmusza artystów do reagowania, stawiania pytań, czy wręcz opowiadania się po jakiejś stronie. Stąd utwór zespołu Big Cyc, popierający Strajk Kobiet - "Twierdza 2020". Przez tydzień wysłuchało i obejrzało ponad milion osób.

- Na szczęście większość moich kolegów z zespołu jest w dużo lepszej formie psychicznej ode mnie, dzięki czemu powstają nowe piosenki, które sukcesywnie nagrywamy, ale czy w przyszłym roku będziemy je mogli zagrać na żywo? Zaczynam wątpić – podsumowuje.

[ZT]18117[/ZT]

Głos zabrał również Marcin Woźniak, dyrektor Muzeum im. Jana Kasprowicza i archeolog.

- Przede wszystkim wierzymy, że muzeum zostanie otwarte dla zwiedzających w związku z tym sprowadziliśmy z Muzeum Okręgowego w Toruniu wystawę "Mikołaj Kopernik - opowieść o życiu i dziele". To bardzo duża wystawa, zajęła 5 naszych sal. Pozwala "dotknąć" czasów wielkiego astronoma. Myślę, że najmłodsi będą mieli wielką frajdę z możliwości wejścia w bezpośredni kontakt z ekspozycją i eksponatami! Video relacje, jeszcze nie dysponujemy umiejętnościami i sprzętem ale wspiera nas Starostwo Powiatowe realizując klipy publikowane na stronach Powiatu Inowrocławskiego i naszym facebooku – informuje.

To trudny czas, muzeum bez zwiedzających jest puste. Nawet najpiękniejsze i najcenniejsze eksponaty bez zainteresowania i obecności widzów przestają być potrzebne.

- My pracujemy z zabytkami, dziełami sztuki, ale robimy to dla innych ludzi, dla naszych gości! Ten czas to również wyzwanie. Pomimo ograniczeń technicznych jakie w naszym muzeum mamy staramy się jednak docierać do wszystkich zainteresowanych na łamach muzealnego facebooka. Zamknięcie wymusiło nową aktywność w pracownikach muzeum. Próbujemy opowiadać o naszych zbiorach, często sięgając do magazynów, czerpiąc z posiadanej i stale powiększanej wiedzy. Nasze posty na fb spotykają się z dużym zainteresowaniem. Muzeum chociaż zamknięte dla zwiedzających żyje i pracuje. Oczywiście realizujemy też zadania codzienne: opracowujemy zbiory, katalogujemy je, wysyłamy do konserwacji, dokumentujemy, odpowiadamy na pytania i kwerendy. Codzienny trud muzealnika, niestety nie dostrzegany przez zwiedzających – wyjaśnia.

Pewnego dnia instytucje kultury znów zostaną otwarte. W inowrocławskim muzeum na zwiedzających będzie czekać kilka nowości.

- O wystawie poświęconej Mikołajowi Kopernikowi już wspominałem. Kończymy remont sal na muzealnym piętrze. Już za chwilę będziemy na nowo aranżować gabinet Stanisława Szenica, pracujemy nad wystawa o Janie Kasprowiczu, która chyba jednak pokażemy na zewnątrz muzeum, tworzy się galeria sztuki czasów Kasprowicza i Przybyszewskiego. Pracujemy także nad programem imprez na rok 2021, to wyjątkowy dla nas rok, w październiku minie 90 lat od założenia muzeum. Chcemy uczcić nasz jubileusz kilkoma wydarzeniami – relacjonuje.

Jednym z ważniejszych wydarzeń w tym roku było otwarcie wystawy Malarski Inowrocław

Mimo niesprzyjających warunków do muzeum przychodzą artyści, którzy w późniejszym czasie chcieliby zaprezentować swoje dzieła na wystawie. Notes z propozycjami wystaw jest gruby i w znacznej części już zapisany.

- Artyści z wielkim entuzjazmem odpowiedzieli na nasze zaproszenie streszczające się w słowach "Muzeum otwarte!". Tak nadal będziemy prezentować naszych inowrocławskich twórców. Z coraz większym zdziwieniem ale i satysfakcją odkrywamy bogactwo lokalnej "artystycznej kolonii" – dodaje.

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. W tym roku w muzeum nie zostanie zorganizowany kiermasz rękodzieła artystycznego, który zawsze cieszył się dużą popularnością i wpisał się w tradycję instytucji.

O swojej sytuacji w pandemicznym czasie opowiedział także Zbigniew Florek, muzyk i właściciel studia nagrań „Islands”. Zauważa, że obecna sytuacja mocno uderzyła w branżę muzyczną, ale na brak pracy nie narzeka.

- Po zeszłorocznym koncercie pamięci Mycy, narodziło się kilka nowych/starych projektów do których zostałem zaproszony, niestety przez lockdown wszystko wyhamowało i tkwi w zawieszeniu. Brak możliwości koncertowania trochę podcina skrzydła w takich sytuacjach – informuje.

Przyznał, że na szczęście jego życie zawodowe to nie tylko granie koncertów, ale również praca studyjna.

- O ile w pierwszych "pandemicznych" miesiącach było równie kiepsko jak z koncertami, to na szczęście w miarę wróciło wszystko do normy i na brak pracy w tej chwili nie narzekam. Część zespołów/wykonawców postanowiła wykorzystać tą wymuszoną przerwę na pracę w studio – mówi.

Tą przerwę wykorzystał również Zbigniew. Przeznaczył czas od marca do lipca na remont nowego studia.

- Dzięki temu działam już w nowym miejscu, a pewnie gdyby sezon koncertowy był "normalny", to nie mógłbym tyle energii i czasu na to poświęcić. Także od tej strony mogę powiedzieć, że nawet dobrze się dla mnie złożyło – tłumaczy.

W rozmowie z Marcinem Szulkowskim, dowiedzieliśmy się, co słychać u inowrocławskich Szulerów.

- Bardzo wielu artystów w tym czasie ma bardzo ograniczone możliwości prezentowania swojej twórczości przed publicznością. Nie inaczej jest z Szulerami. Ten rok miał być przez nas poświęcony promocji naszej nowej płyty o tytule "18" – mówi.

Jednym z koncertów był sierpniowy występ Szulerów w ramach akcji Inowrocławskie Lato Muzyczne

Zespół miał zaplanowanych kilkadziesiąt koncertów, ale udało się jemu wystąpić zaledwie kilka razy. Mimo wszystko Szulerzy starają się nie tracić nadziei, że niebawem będą mogli normalnie funkcjonować.

- Maksymalnie wykorzystujemy ten czas przygotowując nowe utwory na kolejny album. Tworzenie nowej muzyki jest tym co oprócz występów na żywo daje nam najwięcej radości i pozwala na chwilę zapomnieć o braku możliwości wykonywania naszej pracy. Życzymy wszystkim zdrowia i szybkiego powrotu do normalności oraz zachęcam do posłuchania naszej nowej płyty – podsumowuje.

O sztuce i tworzeniu w dobie pandemii opowiedziała również Ilona Gawrońska, artystka malarka i prezes Stowarzyszenia Dom Artysty.

- Epidemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia nie mają wpływu na moją działalność jako artysty. Realizuję wiele projektów, mam bardzo dużo zleceń, maluję i rysuję cały czas. Nie mogę narzekać na brak pracy. Jedynie zajęcia w domach kultury, z którymi współpracuję są zawieszone do odwołania, ale realizowane są w formie wirtualnej – relacjonuje.

fot. archiwum prywatne Ilony Gawrońskiej

Życie w Domu Artysty sprowadza się obecnie tylko do działalności członków stowarzyszenia. Wspólnie rysują i malują, planują też dalsze działania. Złożyli również kolejne projekty do Urzędu Miasta oraz urzędów gmin. Mimo pandemii zgłaszają się tutaj artyści, z których kilka będzie mieć wystawę w Domu Artysty.

- Mamy nadzieję, że to wszystko szybko minie i będziemy mogli dalej realizować nasze plany. Bardzo brakuje nam kontaktu z ludźmi. Obecnie mamy mały remont, a zamiany z pewnością zaskoczą wszystkich, którzy odwiedzą siedzibę naszego stowarzyszenia. Mamy teraz czas, który pozwala nam na zmiany w wystroju. Planujemy też wernisaże on-line. Jeśli chodzi o wystawy to dobrze, by było gdy mogły być dostępne dla zwiedzających. Obraz widziany na żywo wygląda inaczej. Można zobaczyć jego strukturę i detale. Oglądanie dzieł sztuki przed ekranem komputera nie oddaje tego, a obrazy powinno się czytać bezpośrednio – wyjaśnia.

W tym roku Dom Artysty świętował swoje pierwsze urodziny

Malarka przyznała, że brakuje jej bezpośredniego kontaktu z dziećmi, z którymi prowadzi zajęcia w domach kultury. Jak podkreśla nie są to zwykłe warsztaty plastyczne, ale są one kreowaniem młodego człowieka, budowaniem jego świadomości. Prowadzone są też rozmowy na różne tematy.

- Podczas zajęć on-line nie da się tego zrealizować w stu procentach. Dzieci często wstydzą się mówić, mają problem z zadawaniem pytań. Uważam, że wynika to z braku bezpośredniego kontaktu. Sporo osób jest w grupie przez wiele lat i zrodziła się między nami więź. Często dostaję wiadomości z informacją, że moi podopieczni tęsknią i pytają kiedy znów będą mogły przychodzić na zajęcia w realu – dodaje.

Dla artystki sztuka jest powietrzem. Bez niej zwłaszcza w obecnej sytuacji funkcjonowanie byłoby prawie niemożliwe.

- Całe swoje życie poświęciłam i podporządkowałam tworzeniu i nauce tworzenia. Bez tego byłoby trudniej. Dzięki temu, że mogę tworzyć piękno, coś co się spodoba lub już się podoba, a to jest najważniejsze. Nie odczuwam pandemii tak mocno i jej nie zauważam, ale sytuacje są różne. Większość czasu spędzam w pracowniach – podsumowuje.

[ZT]18126[/ZT]

Swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi kultury i sztuki podzielił się Łukasz Oliwkowski, muzyk i pedagog. Podkreśla, że dla osób pracujących w branży muzycznej to bardzo trudny czas – brak regularnych koncertów doskwiera oczywiście finansowo, ale w równym stopniu psychicznie; ludzie sceny są uzależnieni od kontaktu z odbiorcą, komunikują się bardzo wyrafinowanym językiem, który został teraz zmutowany, wyciszony.

- Z drugiej strony, paradoksalnie, często muzycy wykorzystują teraz ten czas na twórczość, podomykanie projektów, czas na zamknięcie się np. w salach prób i tworzenie autorskiego projektu – tak jest np. w przypadku zespołu Polifonika, w którym gram - dodaje.

Na problem spojrzał także trochę pod kątem politycznym i bardzo boli go niedostrzeganie bardzo ambitnych, często wybitnych ludzi sztuki pracujących w drugiej linii (również z osobami z zaplecza technicznego), w niszach awangardy, itp. i chęć rozdawania milionów np. artystom disco polo.

- Pewnym wyjątkiem w przestrzeni kultury jest – najbliższa mi – literatura. Oczywiście najpopularniejsi pisarze zostali odłączeni od spotkań z czytelnikami w sensie dosłownym – np. na festiwalach książek, w czasie spotkań autorskich. Ale – i tu kolejny paradoks – chyba nigdy nie pisze się tyle co teraz. Literatura broni się w każdych warunkach, sądzę, że jest terapią – i jeśli chodzi o jej czytanie i pisanie. Najplastyczniej przystosowuje się nawet do kryzysowej rzeczywistości.

Nie podoba się jemu również, że nie działają teraz kina i teatry. Od ponad dziesięciu lat w Bibliotece Miejskiej w Inowrocławiu, i od ponad pięciu w Kinomaxie trwały regularne spotkania klubów dyskusyjnych, zaczęło to już krążyć w kulturowym obiegu miasta. I tu nagle zakrzep, miażdżyca. Współczuje właścicielom kin i teatrów, bardzo trudny czas, a kontakt on-line określa mianem protezy rzeczywistości.

- Kusząca jest dla mnie jeszcze jedna perspektywa, którą zaczynam realizować, rozpisując kolejny projekt edukacyjny – natchnęła mnie przeczytana właśnie najnowsza książka Olgi Tokarczuk oraz projekt „Ex-centrum”, któremu noblistka przewodzi. Można też czas pandemii wykorzystać jako szansę – na przeformułowanie myślenia o antropocenie, o kapitalizmie i polityce, która nie sprawdza się już w formułach zaproponowanych w XIX wieku (dotyczy to również szkoły) - tłumaczy.

Zauważa, że nie sprawdza się już formuła podróżowania po świecie, ciągłego gromadzenia dóbr w uzależnieniu od konsumpcjonizmu. Fiasko ponosi gospodarka oparta na węglu. Pokutuje nieumiejętność całościowego, wielopunktowego spojrzenia na świat, człowieka, jego ciało i umysł. Potrzebny jest nowy sposób opowiadania o świecie.

- Koronawirus zdemaskował już lekko spleśniałą formę świata, nadpękniętą skorupę. To sygnał – ostatni, jeżeli do 2050 roku nie zajdą pewne fundamentalne zmiany w większości dziedzin ludzkiej działalności, będzie źle. W bardzo konkretnych formach rozpisałem te i wiele innych refleksji w projekcie o dziwnym tytule „Grzywka Kairosa, czyli co wynika z pandemii”. Kairos to mitologiczny, drugoplanowy bożek – ma charakterystyczną grzywkę i trzyma w ręku wagę. Przebiega wciąż obok – nie jest zauważalny jak Chronos – czas. Trzeba go schwycić mocno za tę grzywkę i wykorzystać dziwny moment zatrzymania świata - podsumowuje.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

SzogunSzogun

2 0

Bronisław Komorowski podał proste rozwiązanie- zmienić pracę i wziąć kredyt. Platforma Obywatelska, aby żyło się lepiej. 15:26, 05.12.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%