Opady, jakie pojawią się w Polsce w weekend, to zdecydowanie za mało, aby poprawić sytuację związaną z suszą - powiedział PAP Paweł Staniszewski, synoptyk hydrolog IMGW. Jak wyjaśnił, aby zażegnać suszę, przez trzy miesiące z rzędu musiałby padać regularny deszcz. "Tegoroczna susza będzie jedną z najtrudniejszych" - ocenił.
Jak wyjaśnił, szybko opadający poziom wód gruntowych wraz z bardzo wysokimi temperaturami utrzymującymi się przez całą zimę i - co za tym idzie - brakiem pokrywy śnieżnej, spowodował, że tegoroczna susza drastycznie się pogłębia.
"Konsekwencją ciepłej zimy jest szybko rozpoczynający się w tym roku sezon rolniczy" - wyjaśnił i podkreślił równocześnie, że wraz z początkiem sezonu, od drugiej dekady marca synoptycy nie odnotowali w Polsce praktycznie ani kropli deszczu. "Najpoważniejsza sytuacja jest w Polsce centralnej, południowo-zachodniej i zachodniej" - wskazał Staniszewski. Wyjaśnił, że "niżówka hydrologiczna" występuje przede wszystkim w rejonach dorzecza Odry oraz zlewniach Warty i Noteci. Podkreślił przy tym, że bardzo niskie stany wody odnotowujemy już teraz, a sezon dopiero się rozpoczyna.
[ZT]16054[/ZT]
Synoptyk zwrócił uwagę na pogarszający się poziom wody w Wiśle. "Obecna sytuacja na Wiśle jest bardzo podobna do tej z 2015 roku, kiedy na stacjach wodowskazowych na Wiśle odnotowywaliśmy rekordy minimalnych poziomów stanu wody" - zauważył. Czujniki pokazywały wtedy jedynie 26 cm wody w Warszawie. Wówczas, do tak ekstremalnej sytuacji doszło na przełomie końca lata i bardzo wczesnej jesieni. "W tym roku dopiero zaczynamy okres ciepły, a już mamy tak bardzo niski stan wody w Wiśle, że do osiągnięcia tamtego rekordu brakuje zaledwie 20-25 centymetrów" - zauważył i dodał, że na wodowskazach w Warszawie każdego dnia ubywa ok. 1,5 cm. wody. "Prognozujemy, że jeśli ta sytuacja się utrzyma, to rekordy z 2015 roku zostaną pobite i to nie jesienią, czy pod koniec lata, ale być może już w czerwcu lub w lipcu" - oszacował.
Prognozy synoptyków IMGW na nadchodzące dni też nie są optymistyczne. Jak powiedział PAP Staniszewski, mimo iż, w weekend pojawią się opady, to nie poprawią one obecnej sytuacji. "Opady, które pojawią się w sobotę i w niedzielę będą opadami przelotnymi, bądź - jak na Lubelszczyźnie - także opadami burzowymi" - wyjaśnił. Będzie to zaledwie kilka do kilkunastu milimetrów deszczu, "a to raptem kropla w morzu naszych potrzeb, zdecydowanie za mało, aby poprawić sytuację związaną z suszą" - podkreślił.
Dopytywany, jak długo musiałoby padać, aby sytuacja powróciła do normy, wyjaśnił, że przez trzy miesiące z rzędu musiałby padać regularny deszcz, który zasilałyby zasoby wodne, zarówno te powierzchniowe, jak i ziemne. "Aby sytuacja się poprawiła, normy deszczowe musiałyby zostać przekroczone o 200-250 proc., a to jest praktycznie niemożliwe" - dodał. Jak wyjaśnił, sytuacja, z jaką mamy w tym roku do czynienia, jest kontynuacją suszy ciągnącej się od 2015 roku. "Od tego czasu każdego roku w Polsce odnotowujemy deficyt opadów i mimo, iż w 2017 roku mieliśmy niewielką poprawę, to i tak niestety nie odwróciła ona ogólnej tendencji" - zauważył.
Pytany o najbliższe prognozy, synoptyk poinformował PAP, że podobnie, jak w ubiegłym roku, także tegoroczny maj będzie wilgotny, jednak i to nie poprawi sytuacji, "bo niestety już dwa - trzy tygodnie później pojawi się fala wysokich temperatur i ponownie wrócimy do suszy" - wskazał. "Według naszych prognoz IMGW, tegoroczna susza będzie jedną z najtrudniejszych, z jaką będziemy mieli do czynienia" - ocenił. "W ciągu ostatnich 50 lat nie mieliśmy aż tak nasilającej się suszy" - ocenił. (PAP)
autor: Daria Kania dka/ aj/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz