Zamknij

Na tropie historii. Niezwykła okupacyjna opowieść - epilog

14:07, 11.02.2019 Marcin Mościcki Aktualizacja: 09:44, 12.02.2019
Skomentuj

Każda historia ma swój początek i każda powinna mieć swój finał. Oto jedna z nich, którą prawie 3 lata temu zapoczątkował email od Pana Adama spod Wrocławia.

Nieczęsto zdarza się, by poszukiwania przynosiły zamierzony efekt. Szczególnie po latach, kiedy odeszli świadkowie, a współcześnie żyjący najczęściej nie znają rodzimej historii, nie wspominając już o lokalnej... Brak czasu, chęci nawiązania interakcji międzypokoleniowej... To tylko wymówki, przez które w każdej chwili mniejsze i większe historie odchodzą w zapomnienie. Niewypowiedziane, nie zapisane, niezaistniałe...

Poniższa historia miała więcej szczęścia, a wszystko za sprawą swojego kronikarza, Pana Adama.

Pamiętacie materiał sprzed paru lat zatytułowany "Na tropie historii. Niezwykła okupacyjna opowieść"? Przypomnijmy ją sobie, odwołując się do poniższego linku:

[ZT]2928[/ZT]

Dzisiaj nie na próżno przywołujemy ją na naszych łamach, dodając do pierwotnego tytułu słowo "epilog", które w kontekście jego znaczenia, oznacza końcowy etap jakichś zdarzeń lub działań. Adam T., który przedstawił na naszych łamach rodzinną historię, na koniec swojego apelu, skierowanego do czytelników, zwrócił się z takim zapytaniem: "Czy dzięki Państwa pomocy można by odszukać mieszkańców Inowrocławia, którzy może pamiętają, jak nazywał się ten Niemiec?"

Po blisko trzech latach jesteśmy w stanie odpowiedzieć jak nazywał się bohater tej opowieści, który zapadł w pamięć rodziny Pana Adama. To Kurt Wolf, drugowojenny właściciel piekarni i cukierni. Z pomocą przyszło nam zdjęcie wykonane na początku lat 40. XX wieku, na którym widzimy właściciela wraz z pracownikami, obok których stoi wózek z napisem reklamowym: Bäckerei und Konditorei Kurt Wolf, Hohensalza, Marienstrasse 6.

Wydaje się, że kolejny rozdział rodzinnej historii Pana Adama T. dobiegł końca. Czy historia ta będzie dalej kontynuowana? Czy będzie szła swoją drogą, dzięki osobom pamiętającym postać właściciela? Tego już nie wiemy, ale możemy być dumni, że dołożyliśmy do niej małą cegiełkę, pomagając naszemu czytelnikowi w archiwizacji rodzinnej historii. Upływającego czasu nie jesteśmy w stanie zatrzymać, ale rodzinne historie tak.

Drodzy Czytelnicy, jeśli macie chęć lub czujecie potrzebę podzielenia się swoimi wspomnieniami, bądź Wasi bliscy byli uczestnikami wydarzeń, które Waszym zdaniem warte są zarchiwizowania, napiszcie do nas. Dajmy im szansę. Wciąż wiele tajemnic czeka na swoich odkrywców, być może Wasza również.

(Marcin Mościcki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

andegaweńczykandegaweńczyk

3 0

hmmmm...ciekawa historia... 18:27, 11.02.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Brawo!Brawo!

3 0

Brawa za zajęcie się sprawą! 19:52, 11.02.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

małymały

2 0

Czy to nie czasami dom obok szkoły nr.2 na ul. Panny Marii?? 23:55, 11.02.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

do małydo mały

0 0

Tak, zgadza się. Napisali o tym w poprzedniej części. 08:49, 12.02.2019


0%