Biało-niebiescy pokazali charakter i odrobili nawet 18 punktów straty. Qemetica Noteć w 4. kwarcie odwróciła losy spotkania i ostatecznie wygrała 76:74. To druga wygrana z rzędu.
Biało-niebiescy rozpoczęli spotkanie w składzie: Dylan Frye, Szymon Sobiech, Radosław Trubacz, Cam Hamilton i Sebastian Rompa. Rzucanie w sobotni wieczór zaczął Dylan Frye. Wejście w mecz było lepsze w wykonaniu Qemetica Noteci, która szybko prowadziła 6:2. Następnie spotkanie się wyrównało i wynik oscylował wokół remisu. Pierwsze skrzypce w swoich drużynach grali Szymon Sobiech i James Washington. W drugiej części kwarty obie drużyny szły niemal akcja za akcję. Z biegiem czasu goście zaczęli przechylać szalę na swoją korzyść. Dobrze radzili sobie na zza łuku i po pierwszej kwarcie prowadzili 20:16.
W drugiej części spotkania naszej drużynie dał się we znaki były zawodnik Qemetica Noteci, czyli James Washington. Amerykanin dowodził ofensywą Enei Basketu. Goście zaczęli coraz bardziej odskakiwać biało-niebieskim. Pierwsze 3 minuty to seria 9:2 na ich korzyść. Dzięki temu na tablicy świetlnej widniał wynik 29:18. Gra w ataku nie układała się podopiecznym trenera Przemysława Łuszczewskiego. Pojawiały się straty i niecelne rzuty. Na kolejne trafienie trzeba było czekać ponad 2 i pół minuty. Niemoc przełamał Darrell Harris. James Washington nie zwalniał tempa i regularnie trafiał do naszego kosza. Cały czas utrzymywała się bezpieczna przewaga poznanian. W tym fragmencie spotkania przyjezdni kontrolowali przebieg gry. Już w drugiej kwarcie Dylan Frye i Cam Hamilton mieli po 3 faule na swoim koncie. Na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 35:45.
Od początku kolejnej kwarty biało-niebiescy rzucili się do odrabiania strat. Goście także byli aktywni w ataku i odpowiadali na udane akcje naszego zespołu. Tym samym nie udawało się za bardzo zbliżyć do Enea Basketu. Po trafieniu Cama Hamiltona było 41:50. Przyjezdni szybko dołożyli kolejne „oczka” i ich przewaga ponownie wzrastała. Przebieg gry nie ulegał zmianie. Ekipa z Poznania kontrolowała boiskowe poczynania i nie dość, że nie pozwalała Qemetica Noteci za bardzo się zbliżyć to jeszcze sama dokładała kolejne punkty. Na nieco mniej niż 3 minuty przed końcem kwarty poznanianie prowadzili 62:46. Cały czas gra w ataku nie wyglądała za dobrze. Po 30 minutach gry było 52:68.
Dotychczasowy obraz spotkania w żaden sposób nie zwiastował tego, co wydarzyło się w ostatniej kwarcie. Podobnie wyglądało to po 2 minutach 4. części meczu. Goście cały czas mieli bezpieczną przewagę, a w grze inowrocławian nie doszło do zmian względem poprzednich fragmentów. Dwie trójki naszych zawodników spowodowały, że trener Enei Basketu poprosił o przerwę. Po niej cały czas biało-niebiescy dokładali kolejne punkty do swojego dorobku. Konsekwentnie, krok po kroku niwelowali straty. Po 5 minutach gry było 62:71. Nadal jeszcze dużo brakowało do szczęścia. Druga połowa tej kwarty należała całkowicie do podopiecznych trenera Przemysława Łuszczewskiego. W tym okresie bardzo ważną postacią był Piotr Lis. Najpierw wykorzystał 2 rzuty wolne, a następnie trafił z dystansu. Dzięki temu nasz zespół tracił już tylko 5 „oczek”. Gra w ofensywie poznanian zacięła się i coraz trudniej im było o skuteczne akcje. Po przerwie na żądanie udało im się zapunktować, jednak zaraz przyszła odpowiedź ze strony Qemetica Noteci. Najpierw zza łuku celnie rzucił Cam Hamilton, a następnie czystą pozycję w taki sam spokój wykorzystał Darrell Harris. Na tablicy świetlnej widniał wynik 73:74. Goście cały czas pudłowali. Zbiórkę zaliczył Piotr Lis i ruszył na kosz. Był faulowany przy próbie rzutu za 3, więc 3 razy stanął na linii rzutów wolnych. Emocje sięgały zenitu. Inowrocławianie stanęli przed szansą wyjścia na prowadzenie. Piotr Lis utrzymał nerwy na wodzy i trzykrotnie oddał celny rzut. Do końca meczu zostało 25 sekund, a Qemetica Noteć prowadziła 76:74. Goście starali się wyprowadzić swojego zawodnika na wolną pozycję, jednak ich rzuty okazywały się niecelne. Na 2 sekundy przed końcem meczu piłka była w rękach koszykarzy z Inowrocławia. Trener Przemysław Łuszczewski dwukrotnie poprosił o przerwę. Piotr Lis po faulu stanął jeszcze na linii rzutów wolnych, ale spudłował. Nie miało to negatywnego wpływu na wynik, bowiem piłka do końca pozostała pod naszą kontrolą. Zwycięstwo 76:74 stało się faktem, choć na początku 4. kwarty niewiele mogło na to wskazywać. Goście w tej części meczu zdobyli zaledwie 6 "oczek". Biało-niebiescy pokazali charakter, odrobili 18 punktów i wyszarpali jakże ważne 2 punkty.
Punktacja:
Qemetica Noteć: Hamilton 19, Lis 15, Sobiech 11, Harris 10, Frye 8, Ciesielski 7, Trubacz 4, Rompa 2, Mąkowski 0, Styczeń 0
Enea Basket: Washington 29, Krajewski 14, Stankowski 12, Samsonowicz 10, Rosiński 6, Dydak 2, Stopierzyński 1, Roszczka 0, Barnes 0