Postać to u nas chyba zupełnie nieznana, a może niewygodna dla nieco hagiograficznego wizerunku Inowrocławia. Omijany przez autorów publikacji o Inowrocławiu, być może z racji swych żydowskich korzeni, być może dlatego, że wychowywany był w niemieckojęzycznym domu.
Gustav Simon, bo tak nazywał się naprawdę, przyszedł na świat 18 sierpnia 1879 roku w Inowrocławiu w rodzinie żydowskiego rzemieślnika. Dziś nie sposób zlokalizować, gdzie mieszkała rodzina Simonów. Zapewne był to rejon obecnego centrum, bo na krótko przed śmiercią Edwards wspominał, że od inowrocławskiego Rynku dzieliła ich jedna, czy może dwie ulice. W roku 1886 rodzina Simonów zdecydowała się na emigrację. Osiedli w Williamsburgu – ówczesnej części nowojorskiego Brooklynu. Postępujący proces asymilacji w Ameryce sprawił, że najmłodsze pokolenie rodziny Simon zmieniło nazwisko na bardziej „amerykańskie” - Edwards.
Młody Gustav na co dzień pracował w rodzinnym sklepie z cygarami, uczył się w szkole publicznej, a w niedziele, za aprobatą ojca, śpiewał. Pojawiał się coraz częściej w okolicznych klubach i barach. Występował nawet na promach kursujących pomiędzy Staten Island a Manhattanem i klubach-siłowniach. Dorabiał też sklepach muzycznych jako tzw. Song-plugger – muzyk odgrywający na żądanie klienta nowe piosenki, zanim ten zdecydował się na zakup nut. We wczesnych latach 90-tych dziewiętnastego wieku, Edwards coraz częściej brał udział w rewiach i musicalach.
Rok 1896 przyniósł znaczące zmiany – Gus Edwards został zaangażowany do tworzonego właśnie zespołu The Newboys Quintet. Dwa lata spędził więc objeżdżając wszystkie znaczące amerykańskie teatry wodewilowe i pisząc pierwsze autorskie piosenki. Przełomowym w karierze Edwardsa był rok 1898 – wtedy to poznał autora tekstów Williama Cobba. Z nim stworzył niesamowicie płodny duet autorski o wszystko mówiącej nazwie „Words and Music” („Słowa i Muzyka”). Edwards/Cobb – te dwa nazwiska najczęściej pojawiały się przy musicalowych przebojach przez kolejne dwie dekady. Warto wspomnieć o wodewilu „School Boys and Girls” - nie schodził z desek Broadwayu przez prawie dwadzieścia lat. Piosenki skomponowane przez Edwardsa piosenki stały za wielkimi sukcesami kilkunastu innych musicali, z których najbardziej znaczącym jest „Czarownik z Krainy Oz”.
Piosenka „If I was a Millionaire”/”Gdybym był milionerem” jest postrzegana jako kultowa – stanowi symbol tzw. amerykańskiego snu – od pucybuta do milionera.
Gus Edwards był nie tylko kompozytorem i piosenkarzem, ale też łowcą talentów. Niezwykły „nos” do wyszukiwania nowych twarzy sprawił, że wkrótce po założeniu własnej firmy menedżerskiej obdarowany został przez Amerykę tytułem „The Star Maker” - dosłownie: twórca gwiazd.
Lila Lee, Eddie Cantor, Eddie Buzzell, George Jessel, The Duncan Sister, George Price i kilkanaście znaczących nazwisk tamtych czasów zaistniało dzięki firmie „Gus Edwards Music Publishers, 1531 Broadway, NY”.
Po latach, sędziwy już Groucho Marx podobno żartował: „On zaangażował mnie, a ja resztę mojej rodziny. Tak to jakoś było.”
Gus Edwards jest też członkiem-założycielem ASCAP – amerykańskiego odpowiednika polskiego ZaiKS-u – instytucji zajmującej się ochroną praw autorskich.
W 1928 roku, by spróbować szczęścia w filmie, Gus Edwards przeniósł się z Nowego Jorku do Hollywood. Skomponował muzykę do kilku mniej znaczących filmów, dwukrotnie pojawił się też na ekranie jako aktor. Oczekiwanego sukcesu jednak nie było. Edwards zdecydował się wrócić do musicalu i wodewilu – te branże znał od podszewki i tutaj czuł się najlepiej. Po kilku latach wytężonej pracy na Broadwayu, w roku 1939, zdecydował o przejściu na zasłużoną emeryturę. W tym samym roku na ekrany kin wszedł biograficzny film opowiadający historię jego życia i pracy. Tytuł zaczerpnięto od przydomka, którym go określano - „Twórca gwiazd”. W rolę Edwardsa wcielił się Bing Crosby – piosenkarz i jednocześnie najjaśniej wówczas świecąca gwiazda Hollywood. Gus Edwards zmarł 7 listopada 1945 roku w Los Angeles.
Biograf wielu znaczących postaci tamtych lat, Simon Louvish, mówił: „Edwards nigdy nie przyznawał się do swoich korzeni. Raz tylko publicznie powiedzieć miał o sobie, że nadal jest żydowskim chłopcem z małego miasta gdzieś w środku Europy”. W uznaniu jego zasług dla rozwoju amerykańskiego przemysłu rozrywkowego w roku 1970 Gus Edwards pośmiertnie został wprowadzony do amerykańskiej Izby Zasłużonych Kompozytorów. To najwyższy zaszczyt jaki może spotkać autora piosenek.
Andrzej Kmicic16:30, 30.03.2021
Zamiast dać nazwę nowej ulicy z Piastowskiego na Rabin tego jakże wybitnego człowieka ambasadora Ziemi Kujawskiej to lewackie władze Inowroclawia dały nazwę Uni Europejskiej 16:30, 30.03.2021
Zagłoba00:01, 31.03.2021
0 2
Zamelduj w funduszu że skomentowałeś i możesz kasować. 00:01, 31.03.2021