Zamknij

O współczesnym regionalizmie kujawskim i turystyce. Rozmowa z Tomaszem Siborą

Reporter KI24.INFOReporter KI24.INFO 07:00, 28.02.2021 Reporter ki24.info Aktualizacja: 21:02, 28.02.2021
Skomentuj Po uroczystości 11 listopada 1919 roku.  Kadra Inowrocławskiego Szczepu ZHR ?Szare Wilczęta?, a zarazem rekonstruktorzy. Po uroczystości 11 listopada 1919 roku. Kadra Inowrocławskiego Szczepu ZHR ?Szare Wilczęta?, a zarazem rekonstruktorzy.

Tomasz Sibora z wykształcenia jest menedżerem kultury i kulturoznawcą, absolwentem studiów magisterskich na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Swoje zainteresowania regionem i zarządzaniem od zawsze łączył z pasją do działań w harcerstwie.

Kapral Car

Tomasz Sibora w 1989 roku był jednym z organizatorów niezależnego harcerstwa w Inowrocławiu. Drużynowym 17 Inowrocławskiej Drużyny Harcerzy i następnie pierwszym hufcowym Inowrocławskiego Hufca Harcerzy, w początkowo w strukturach Z.H.P. r.z. 1918, a od 1992 r. w ZHR. Podczas wieloletniej i nieprzerwanej służby pełnił wiele funkcji – komendanta chorągwi, przewodniczącego okręgu kujawsko- pomorskiego oraz członka głównej kwatery harcerzy, w tym szefował wydziałowi wędrowników. W latach 1995 – 2003 był redaktorem naczelnym pisma metodyczno-programowego „Drogowskazy” oraz autorem skryptu metodycznego dla drużynowych „My wędrownicy ZHR”. W latach 2014 - 2018 nadzorował pracę - od koncepcji do uruchomienia harcerskiej Przystani Kajakowo – Żeglarskiej w Mątwach nad Notecią. Od 2005 roku wspólnie żoną Aleksandrą (instruktorką ZHR) podjęli się organizacji nowego środowiska harcerskiego – Inowrocławskiego Szczepu ZHR „Szare Wilczęta” – skupiającego błękitne inowrocławskie siedemnastki. Kadra tego szczepu z powodzeniem działa również na niwie rekonstrukcji – organizując wystawy, pokazy oraz rekonstrukcje działań wojennych z okresu Powstania Wielkopolskiego, Powstania Warszawskiego, wojny obronnej z 1939 r. oraz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Tomasz Sibora i pruska szabla. Zdjęcie na Notecią. 1995 rok

Tomasz Sibora jest także regionalistą. Bycie regionalistą to dla niego postawa, która polega z jednej strony na pielęgnowaniu dziedzictwa kulturowego i odnajdywaniu pamiątek przeszłości, a z drugiej strony na łączeniu tej przeszłości z teraźniejszością.

- Chodzi o popularyzowanie idei, osób i wydarzeń, które mimo, że są z przeszłości mają znaczenie dla ludzi żyjących tu i teraz. Regionaliści z całą pewnością nie patrzą tylko wstecz, ich oczy zwrócone są ku przyszłości. Dla regionalisty liczy się to co może zrobić dla swojego regionu. Nawet jeśli to zwykle popularyzowanie starych zdjęć lub uwiecznianie za pomocą aparatu fotograficznego obecnych wydarzeń i przechowywanie ich dla przyszłych pokoleń - mówi.

Jego zainteresowanie regionem pojawiło się bardzo wcześnie i dość typowo. Jest z pokolenia, które wychowywało się i wchodziło w dorosłość w latach 80-tych. Nie było wówczas telefonów komórkowych, Internetu, rozbudowanej telewizji.

- Do czerwoności rozpalały nas inne rzeczy – jak na przykład kolejny numer „Świata Młodych”, kolejna książeczka z przygodami „Tytusa, Romka i A’tomka”, kolejna przeczytana książka Zbigniewa Nienackiego o przygodach „Pana Samochodzika”. Do tego obowiązkowe, w sezonie turystycznym, piesze rajdy i zdobywanie punktów na Odznaki Turystki Pieszej PTTK oraz w moim przypadku zafascynowanie ideą harcerską, które pozostało mi do dzisiaj. Wszystkie te elementy ukierunkowane były na poznawanie regionu i właśnie aktywne robienie czegoś dla innych ludzi - dodaje.

Dąbrówka (Alicja Kurczewska) i Mieszko I (Tomasz Sibora) podczas gry fabularnej w Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. 1999 rok.

Podkreślił również, że aby zostać regionalistą, nie trzeba mieć jakiegoś specjalnego i formalnego wykształcenia. Uważa, że nie ma to większego znaczenia, choć zawsze teoretyczna podbudowa i zdobyte w czasie nauki szkolnej lub studiów umiejętności i kompetencje poszerzają horyzonty. Pewne rzeczy łatwiej jest zrozumieć. By w jakiejś dziedzinie być dobrym trzeba sporo samemu się uczyć.

- Regionaliści to najczęściej pasjonaci. Poszukiwanie wiadomości, odkurzanie interesujących tematów z przeszłości jest niezwykle absorbujące i wciągające. Kiedy raz się zacznie trudno jest przestać. Dzięki temu regionaliści - pasjonaci zdobywają z czasem ogromną wiedzę o rzeczach, o których nie można nauczyć się w żadnej szkole. Trzeba poszukiwać samemu - uzupełnia.

Najbardziej interesuje go XX wiek i praktycznie wszystko co się w nim działo. Uważa, że to czas największego rozwoju Miasta Inowrocławia i regionu Kujaw Zachodnich. Interesuje się  wydarzeniami i ludźmi, którzy żyli w tym czasie. Ciekawe są idee, którym służyli i pomysły na życie, które świadczą o tym, że byli to często ludzie wyjątkowi. Ta wyjątkowość polegała często na tym, że udawało im się zrobić „coś” z „niczego”, że stawali do działania lub walki pomimo wielu przeciwności. I dlatego są oni ważni dzisiaj, bo mogą być wzorami dla kolejnych pokoleń, dla ludzi którzy żyją współcześnie.

- Moje zainteresowanie historią regionu wymaga ode mnie ogromnej ilości lektury, nie tylko tej książkowej, przygotowanej i obrobionej już przez zawodowych historyków, ale coraz częściej polega na samodzielnym docieraniu do źródeł: relacji, maszynopisów, prasy, innymi słowy konieczne jest prowadzenie pogłębionej kwerendy. Bardzo interesuje mnie stara fotografia, szczególnie możliwości rekonstrukcji i obróbki cyfrowej. Coraz częściej też zagadnienia związane z renowacją starych przedmiotów: drewna, metalu, skór, papieru. Zdobyłem już na tym polu pewne doświadczenie - wyjaśnia.

Inowrocławianom i mieszkańcom regionu znane są  wydawnictwa albumowe Tomasza Sibory, wystawy i rekonstrukcje. Sam przyznał, że pasją jest edukacja pozaszkolna. Działania, które podejmował w przeszłości i te które realizuje obecnie mają właśnie charakter edukacyjny i popularyzatorski. Chodzi w nich m. in. o rozwijanie zainteresowania regionem wśród młodych ludzi, tym jak żyli ludzie kiedyś i jaka z tego płynie nauka dla nas współcześnie.

100. rocznica wyzwolenia Inowrocławia spod okupacji pruskiej. Rekonstrukcja zdobycia budynku Poczty Głównej w Inowrocławiu przy ul. Królowej Jadwigi. 2019 rok.

- Wydawnictwa albumowe, które miałem przyjemność redagować, są myślę dość ciekawą i skuteczną formą pobudzania takiego zainteresowania. Dotychczas ukazały się trzy: w skrócie dotyczyły one uzdrowiska, Powstania Wielkopolskiego i II Wojny Światowej. Posiadam ich jako autor i wydawca już niestety znikomą ilość. Dlatego w najbliższym czasie będę poszukiwał środków aby wznowić ich wydania, zapewne w wersjach poprawionych i uzupełnionych. Oczywiście wystawy, rekonstrukcje i gry fabularne przynoszą mi i moim współpracownikom wiele satysfakcji. Dobrze jest widzieć, że to co się robi przyciąga widzów i ludzi, którzy chcą w tym wziąć udział. Choć przyznam, że trochę jesteśmy już zmęczeni tymi „wędrownymi” wystawami, dlatego wielu moich znajomych namawia mnie na stworzenie stałej wystawy, a z czasem też prywatnego muzeum, zarządzanego na przykład przez powołaną do tego celu fundację - wyjaśnia.

Stała wystawa, czy też muzeum w wydaniu współczesnym to przede wszystkim projekt edukacyjny. Ważna jest forma, styl w jakim pokaże się to, co ma się do zaprezentowania. Należy to robić dzisiaj w sposób nowoczesny, a to jest bardzo kosztowne. Taka placówka, musi mieć też grono swoich odbiorców, ludzi, którzy będą chcieli ją wspierać, odwiedzać, interesować się nowościami. Dla Tomasza Sibory najważniejszy byłby aspekt ukazania „Kujawian walczących o niepodległość” – począwszy od Powstania Wielkopolskiego, wojnę polsko – bolszewicką, okresu II Wojny światowej, konspirację powojenną, aż po ruch „Solidarności” i przemiany lat 80-tych. Inowrocławscy i kujawscy przemysłowcy również zasługują na uwagę, regionaliści i badacze regionu, harcerze, cały okres Polski Ludowej i wiele innych wątków.

- XX wiek to naprawdę niezwykle ciekawy i dynamiczny okres w historii Polski i naszego regionu. Najważniejsze, że to są czasy współczesne, w których żyli nasi pradziadkowie, dziadkowie, rodzice. Szanse na zgromadzenie ciekawych zbiorów są zatem zupełnie realne. Wciąż żywe są też wspomnienia i emocje, które koniecznie trzeba zatrzymać i utrwalić dla potomnych. W wielu miastach Polski działają tego typu placówki o charakterze edukacyjnym i muzealnym, które są zarządzane przez stowarzyszenia lub fundacje - uzupełnia.

W gronie instruktorów harcerskich w kontuszach szlacheckich na zamku w Niedzicy. 2001 rok.

Twierdzi że w naszym mieście również tego typu działalność znajdzie swoich odbiorców i współpracowników oraz zyska przychylność władz samorządowych. Uważam, że sprawa jest na tyle poważna, że ewentualny start musi być dobrze przygotowany i zaplanowany. Chciałby oczywiście, aby w naszej przestrzeni miejskiej i regionalnej pojawiło się miejsce, do którego będzie można z przyjemnością kierować turystów i zapraszać młodzież na ciekawe zajęcia z edukacji regionalnej. Wystrzegałbym się jednak organizacji stałej wystawy na zasadzie „pokażmy wszystko co mamy i jakoś to będzie”. Muzeum to nie zbiór eksponatów. Muzeum to pewien przekaz, co za tym idzie odpowiednia narracja, idea, która ma dotrzeć do odbiorcy, właśnie za pomocą eksponatów i ludzi, je prezentujących. Same przedmioty to w moim przekonaniu zbyt mało.

- Póki co będzie kolejna wystawa, gra i album – to już we wrześniu tego roku, o ile pandemia nam nie pokrzyżuje planów. Album będzie poświęcony harcerskiej konspiracji, tej z okresu I i II Wojny Światowej, aż do 1948 roku - dodaje.

[ZT]19006[/ZT]

Regionaliści łączą przeszłość z teraźniejszością i tworzą pewną narrację. Sprawę można rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze lokalnej. Trzeba zadać sobie pytanie, o naszą kujawską tożsamość.Czy potrafimy wymienić jakieś charakterystyczne elementy życia codziennego, z których jesteśmy dumni? Czy kultura materialna i ta duchowa jaką tworzyli w przeszłości nasi poprzednicy i tworzą współcześnie nasi mieszkańcy jest dla nas powodem do dumy, czy też raczej obszarem wstydu?

 - Te elementy, z których jesteśmy dumni powinniśmy wzmacniać czyli o nich mówić, rozwijać je i pielęgnować. Mogą one być dzisiaj znaczącym bodźcem do naśladowania i podejmowania podobnych wyzwań. Z pewnością unikatowe są nasze złoża soli i wapienia, także produkty, które z nich powstają. Cała tradycja górnicza i uzdrowiskowa. Unikatowy jest czarnoziem i produkcja rolnicza, która na tej bazie powstaje. Z tego bierze się regionalna kuchnia i produkcja spożywcza. Jedyna w swoim rodzaju jest nasza walka o niepodległość i umiłowanie wolności. Wyjątkowi są przemysłowcy i kupcy, którzy rozwinęli miasto na początku XX w - mówi.

Charakterystyczna jest kultura ludowa i jej wytwory, z których możemy czerpać inspiracje dla współczesnej działalności artystycznej. Można tak wymieniać w nieskończoność podając co raz do bardziej precyzyjnie daty, wydarzenia, nazwiska, produkty, idee. Pytanie jest tylko czy chcemy o tym pamiętać i czy chcemy aby stało się to naszą zbiorową tożsamością? Po przeciwległej stronie mamy do wyboru popkulturę - zunifikowaną, neutralną, globalną. Dostępną po kliknięciu kilku przycisków na telefonie lub pilocie telewizora.

- Drugim elementem łączącym przeszłość z teraźniejszością jest turystyka. Wiemy jak trudno jest dzisiaj przyciągnąć zewnętrzny kapitał, jak trudno namówić inwestorów do tworzenia nowych miejsc pracy. Na turystykę można i należy patrzeć jak na inwestycję, jak na gałąź największego na świecie biznesu. Problem polega na tym, że do miasta, które jest takie samo jak wiele innych średnich miast w Polsce i na świecie nikt nie zechce przyjechać. Trzeba się wyróżniać. Ażeby skłonić turystów do przyjazdu do Inowrocławia i na Kujawy Zachodnie, nasze miasto powinno posiadać spójną ofertę turystyczną i plan jej rozwoju. Tutaj właśnie wracamy do tożsamości i do cech regionalnych, którymi chcemy i możemy się pochwalić - tłumaczy.

Takie próby były podejmowane na Kujawach już wiele razy i raczej one nie przyniosły większych sukcesów. Dodatkowo pandemia koronawirusa nie jest sprzymierzeńcem do rozwoju turystyki.

- Nasza oferta turystyczna jest mało spójna i powiedziałby nawet chaotyczna. Mamy ogromną ilość różnych elementów, punktów zaczepienia, które nie składają się w spójną całość. Kiedy przyjeżdżają do mnie znajomi z różnych stron Polski i opowiadam im o historii, walorach przyrodniczych albo produktach spożywczych pytają mnie jak to wszystko mogą zobaczyć, gdzie kupić, przeczytać. Tutaj często mam trudny orzech do zgryzienia. Najświeższy przewodnik krajoznawczy i turystyczny, który posiadam powstał 10 lat temu. I choć sam brałem udział w jego powstaniu, wiem że jest on już dawno nie aktualny. Nadrabiam zatem różnymi fortelami i „staję na głowie”, aby w weekend jakoś zorganizować czas moim gościom. Wiem jednak, że ludzie którzy chcieliby zorganizować sobie sami pobyt weekendowy na Kujawach mają z tym ogromny problem - relacjonuje.

Aby to zmienić przede wszystkim należy mieć wydany aktualny przewodnik krajoznawczy i turystyczny. Innymi słowy spis atrakcji i bazę teleadresową. Do tego należałoby dołożyć opracowaną już w kwietniu listę imprez i wydarzeń kulturalnych na sezon letni: od maja do września. Wydarzeń wszystkich jakie tylko ktoś organizuje, bez znaczenia czy to są imprezy i wydarzenia organizowane przez samorząd, czy osoby prywatne. Kryterium powinno być tylko jedno – jakość. Taki przewodnik musi mieć oczywiście swoją edycję papierową i elektroniczną – strona www., media społecznościowe, portale internetowe. Wszelkiego rodzaju media są tutaj naturalnym sprzymierzeńcem. Taka oferta, w którą byliby zaangażowani wszyscy chętni, uważam że miałaby szansę odnieść sukces. Trzeba przy tym wiedzieć, że ten klucz przyjazdu do naszego miasta i regionu jest bardzo zróżnicowany. Może to być związane z zdrowiem, wydarzeniami kulturalnymi, historią, literaturą, sportem, wojskowością i wieloma dziedzinami, które na pozór mogą nam się wydawać nieistotne. Ważne jest natomiast to, że każdy turysta musi gdzieś spać, coś zjeść, zazwyczaj chce kupić jakieś pamiątki, wydawnictwa, produkty spożywcze itp. Najchętniej wszystko to czego nie ma u siebie.

Jako Mieszko I podczas gry fabularnej w Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. 1999 rok.

- Dlaczego do tej pory to się nie udało? Trudno to skwitować jednym zdaniem. Zabrakło szczęścia. Wyobraźni. Inowrocławska Lokalna Organizacja Turystyczna, która powstała o ile dobrze pamiętam w 2008 r. już nie istnieje. Tworzyło ją wówczas kilkanaście podmiotów prywatnych i samorząd Miasta Inowrocławia jako partner wiodący. Należały do tej organizacji również „Solanki” Uzdrowisko Inowrocław. Jako ówczesnemu prezesowi spółki bardzo zależało mi, żeby taka organizacja powstała. W naszej spółce powstał wówczas informator o turystyce uzdrowiskowej. Szczególnie ważną ofertą były „Solanki na weekend”, bo turystyka weekendowa, ma u nas póki co największe szanse rozwoju. W tym czasie prowadziliśmy również inwestycje pn. „Solanki Medical Spa” – pierwszy obiekt w mieście, który oferował wysoką jakość usług medycznych – uzdrowiskowych dla pacjentów komercyjnych. Były też inne produkty wielu podmiotów. Problem jednak w tym, że nie ma innej drogi jak porozumienie wielu podmiotów, jak organizacja skupiająca podmioty zainteresowane szeroko rozumianym rynkiem turystycznym. Dużo można powiedzieć o naszych potencjalnie mocnych stronach. Ale trzeba też mówić o słabych. Takim słabym ogniwem naszej lokalnej kujawskiej wspólnoty jest brak zdolności współpracy i kooperowania ze sobą. To jest naszą „piętą achillesową”- tłumaczy.

Inowrocław i region budzi też zainteresowanie młodych ludzi. Zdaniem Tomasza Sibory początkujący regionaliści przede wszystkim nie powinni zrażać się niepowodzeniami. Zawsze, gdy  zbierze się kilka osób i zaczną robić coś ciekawego to znajdą się osoby, które będą próbowały im przeszkadzać w tym działaniu.

- To jest uważam taka norma w działalności społecznej i w podejmowaniu jakichkolwiek działań z ludźmi. Nie należy tego unikać, trzeba tym przeciwnościom stawiać czoła. Każde niepowodzenie powinno nas wzmacniać. Każda błędna próba jest lekcją, jak czegoś nie należy robić. Umiejętność uczenia się na błędach jest wielką rzeczą - dodaje.

Kolejną rzeczą jest to, że należy się uczyć i dużo czytać. Czasami nie wiadomo, co może nam się przydać. Ostatnia i może najważniejsza kwestia. To zawsze warto do każdego działania szukać sojuszników i nie należy palić za sobą mostów. Nigdy nie wiadomo, jakie kontakty mogą nam się przydać. Kiedy ma się odrobinę szczęścia można trafić na wielu wspaniałych ludzi, którzy ofiarują nam to co najcenniejsze – swój czas.

Wśród rekonstruktorów podczas otwarcia wystawy i gry fabularnej przed budynkiem biblioteki. 2020 rok

Tomasz Sibora latach 1996 – 2003 pełnił funkcję redaktora naczelnego pisma „Goniec Kujawski” – kwartalnik o kulturze, w sumie powstało 18 numerów. W 2015 roku ukazał się jego pierwszy album fotografii pt.: „„Solanki” wczoraj i dziś. Zarys dziejów uzdrowiska 1875 – 2015”. W 2019 roku ukazały się jego autorstwa dwie kolejne publikacje albumowe: pt.: „Powstanie Wielkopolskie w Inowrocławiu i na Kujawach Zachodnich” oraz „Inowrocław w okresie II Wojny Światowej”. Za swoją działalność wychowawczą i popularyzatorską z zakresu historii otrzymał kilka nagród i wyróżnień. W 2008 roku nagrodę Marszałka Województwa Kujawsko – Pomorskiego za całokształt działalności na rzecz rozwoju harcerstwa w regionie. W 2019 roku odznakę „Wierni Tradycji” przyznawaną przez Zarząd Główny Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu za wkład w obchody 100-lecia powstania. W 2019 roku tytuł „Animatora kultury 2019”- nagrodę prezydenta Miasta Inowrocławia za upowszechnianie i ochronę kultury.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%