Zamknij

Przyroda i ludzie. Fotograficzna pasja Sławomira Pietrzykowskiego

07:00, 01.05.2021 Reporter ki24.info Aktualizacja: 22:48, 13.12.2021
Skomentuj fot. Joanna Smolak fot. Joanna Smolak

Na swoich zdjęciach utrwala piękno przyrody i nie tylko. Poznajcie miłośnika fotografii i członka stowarzyszenia Dom Artysty – Sławomira Pietrzykowskiego.

Chcesz być #ZawszeNaCzasie? Obserwuj nas na GOOGLE NEWS

Sławomir swoją przygodę z fotografią rozpoczął już w dzieciństwie, a jego pierwszym aparatem była rosyjska Smiena. Jak sam przyznaje nie wiedział jednak w tamtych czasach, co z nim zrobić.

- Aparat trafił później do mojej siostry, a przez jakiś czas nawet nie robiłem zdjęć. Powróciłem do tego w szkole średniej. Fotografia, którą wtedy się zajmowałem, miała niewiele wspólnego z tym, co obecnie prezentuję. Moja pasja zrodziła się też, by przełamać schemat tzw. „pstrykacza”. Doszedłem do wniosku, że fotografie, które wykonuje to zwykły dokument, czy zdjęcia rodzinne. Nie miały jednak tej wartości, którą mogłyby mieć. Stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić – mówi.

Jego zamiłowanie do robienia zdjęć wynika także z potrzeby znalezienia kreatywnej formy wypoczynku i relaksu. Pozwala to jemu też na powrót do czasów szkoły średniej, gdzie też miał częsty kontakt z przyrodą.

Zapytany dlaczego postawił przede wszystkim na fotografię przyrody, odpowiedział:

- Gdy miałem 7 lat, tata zapisał mnie do biblioteki. Tam chętnie sięgałem po książki o tematyce przyrodniczej i podróżniczej. Były to publikacje m.in. Jamesa Olivera Curwooda, czy Jacka Londona. Zawsze tak po prostu lubiłem kontakt z przyrodą, a zamiłowanie do utrwalania jej na zdjęciach nastąpiło naturalnie. Fotografia sprzyja kontaktowi z naturą. Przede wszystkim człowiek wychodzi z domu, planuje większą lub mniejszą wyprawę. Obcowanie z przyrodą zachęca też do aktywności i pozwala zaczerpnąć oddechu na łonie natury.

W bogatej kolekcji fotografa można znaleźć także nietuzinkowe portrety o charakterze malarskim. Pomysł, by poddawać je takiej obróbce graficznej, związany jest z zainteresowaniem sztuką. Sławomir lubi oglądać dzieła malarskie, gdy wraz ze swoją rodziną zawita do muzeum, czy galerii sztuki. Często miał też okazję zobaczyć dzieła wielkich artystów-malarzy.

- Zaciekawiły mnie też obrazy Claude Moneta, który malował wiele obrazów swojego ogrodu. Miał to do siebie, że powstawały różne ujęcia jednej perspektywy. Było to wręcz fotograficzne podejście do tematu – dodaje.

Dlaczego w swojej fotografii portretowej stawia na malarskość, stwierdził, że chce poprzez to oddać charakter dam i dzieci z odległych epok. To rodzaj współczesnej rzeczywistości, ukazanej w dawnym stylu. Poprzez ten zabieg chce, by portret nie był zwykłym zdjęciem, a miał pewne walory artystyczne.

- Sam nigdy nie sięgnąłem po pędzel i sztalugi, ale w fotografii mocno kieruję się malarstwem. Uważam, że to dość mocno widoczne w moich pracach. Aspekty tej dziedziny sztuki przewijają się są w nich wręcz namacalne. Widoczne było to podczas wystawy Malarski Inowrocław, gdzie przy tworzonych przeze mnie zdjęciach ludzie zatrzymywali się na dłużej i zastanawiali się, czy to faktycznie fotografia, czy jednak obraz. Nie wiedzieli, jak to do końca odczytać, ale też taki był zamiar i cel. Przełamanie fotografii malarskością jest moim pomysłem, który może podobać się odbiorcy lub nie – uzupełnia.

[ZT]16558[/ZT]

Swoje zdjęcia zaprezentował innym w 2018 roku. Zmotywował go do tego jego kolega Michał. Wszystko zaczęło się od międzynarodowego konkursu „Matematyka w obiektywie”, którego organizatorem jest Uniwersytet Szczeciński.

To zdjęcie zostało wysłane na konkurs pn. Matematyka w obiektywie. Zakwalifikowało się do wystawy i kalendarza na 2019 rok.

- To był mój konkursowy pierwszy raz. Przyznam, że nawet zapomniałem, że zgłosiłem się. Nabór zwykle trwa od 2 do 3 miesięcy, a nawet pół roku przed ogłoszeniem wyniku. Pewnego dnia byłem zaskoczony, gdy otrzymałem paczkę. Był w niej dyplom oraz nagrody rzeczowe. Moje zdjęcie zakwalifikowało się do wystawy i kalendarza na 2019 rok. W tym konkursie udział bierze dużo osób, a zgłoszeń mogło być około 1000. Nie zająłem żadnego miejsca, ale spośród tysięcy zdjęć, to moje zostało jednak zauważone – wspomina.

Przyznał, że to, co robi ma wartość wizualną i znajduje odbiorcę. To jest dla niego satysfakcjonujące. Nie ukrywa, że to dzięki Michałowi i koleżance Uli „wyszedł z tzw. szuflady”. Przez jakiś czas jego zdjęcia nie ujrzały światła dziennego, a kolejnym krokiem do pokazania zdjęć był konkurs „Przyroda województwa kujawsko-pomorskiego”, organizowany przez wojewodę Mikołaja Bogdanowicza. Zwieńczeniem konkursu jest publikacja zwycięskich prac m.in. w albumie wydanym przez Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy. Zdjęcia Sławomira również znalazły się w tejże publikacji.

- W tym konkursie, udział brałem dotychczas dwa razy. To bardzo ciekawy projekt dla fotografów w naszym regionie, wręcz unikatowy w skali kraju, a jego ideą jest zrzeszenie, jak największej liczby osób fotografujących naturę. Publikacja zdjęć fotoamatorów w albumie to ogromne wyróżnienie, a szansa, by znalazły się w nim jest znikoma – tłumaczy.

Fotografią nie zajmuje się zawodowo i nigdy nie myślał, by tak było. Fotografowanie natury to dla niego strefa relaksu, przekierowanie myśli na pasję. Uważa, że to domena każdego hobby, a dzięki temu człowiek inaczej funkcjonuje i w jakiś sposób odrywa się od rzeczywistości.

- Wychodzimy z domu, zmieniamy otoczenie. Samo zrobienie zdjęć stanowi 20% tego wszystkiego, co wiąże się z tym. To przygotowania, poszukiwania inspiracji, a przy zdjęciach przyrody to też czytanie o różnych miejscach. Daje to możliwość bliższego poznania natury i rozwoju. Same zdjęcia to finalizacja tego procesu. Moja obróbka graficzna jest bardzo znikoma i minimalistyczna, prawie w ogóle jej nie ma. Różnorodne obiektywy pomagają mi uzyskać zamierzone efekty. Są one pozyskiwane ze starych wersji aparatów, są też i te, które nie mają z nimi nic wspólnego. Znajdą się również i te od rzutników. Natomiast moja praca w programach graficznych sprowadza się np. do poprawienia kontrastu. W przypadku fotografii portretowej, stylizacja malarska ma dużo wspólnego z procesem postprodukcji. Ważny jest tutaj materiał wyjściowy. Przenikają się dwa światy. Obróbka graficzna i sama fotografia – wyjaśnia.

W marcu 2020 roku, świat zatrzymał się na chwilę z powodu pandemii koronawirusa. Ten wbrew pozorom trudny czas, sprzyjał rozwojowi pasji Sławomira. Przez ten moment zamknięcia poświęcił na dokształcanie się i poszukiwanie inspiracji. Kontakt z ludźmi był wówczas ograniczony i sprzyjało to fotografii przyrody.

- Właśnie w zeszłym roku wygrałem ogólnopolski konkurs pn. „Kwiaty polne dla poległych w Bitwie Warszawskiej 1920”, który odbywał się pod patronatem Mariusza Błaszczaka, Ministra Obrony Narodowej. Jego organizatorem jest Fundacja Ogród Edukacji. Stworzyłem wtedy serię zdjęć, a jedno zajęło pierwsze miejsce. Powstały one na spacerze w pobliżu mojego miejsca zamieszkania – mówi.

W początkach pandemii projekty związane z fotografią portretową były utrudnione i ograniczone do grona rodziny i najbliższych przyjaciół. Portrety powstawały m.in. przy świetle zastanym w kuchni.

- Uważam, że nie trzeba mieć wielkiego studia fotograficznego, by stworzyć portret. Warunki w fotografii przyrody też nie zawsze są komfortowe – dodaje.

Przy tworzeniu portretów stara się nie zamykać w jednej formie. Jak podkreślił wiodąca jest dla niego fotografia natury. W tym przypadku nie ogranicza nas nic prócz warunków pogodowych, czy pór roku. Bardziej związane są z tym, co chcemy uzyskać.

- Przy portretach ważna jest nić porozumienia i miejsce spotkania z osobą, której będę robił zdjęcia. Są to czynniki, które nie są zależne tylko od nas. Tutaj najważniejsze jest, czy ludzie chcą być fotografowani. Wychodzę z założenia, że „nic na siłę”. Albo ktoś chce, albo nie. Dzięki mojemu członkostwu w Domu Artysty przejawiają się motywy fotografii ludzi zarówno w ujęciu reporterskim, jak i studyjnym – tłumaczy.

Swoją przygodę z Domem Artysty, rozpoczął dzięki koleżance Urszuli Trawińskiej, która zajmuje się malarstwem. To ona zaprosiła go do stowarzyszenia. Tam opowiedział o sobie oraz swojej pasji.

fot. Joanna Smolak

- To było dla mnie wyjście ze strefy komfortu i przełamanie się do tego, by pokazać swoje prace szerszemu gronu odbiorców. Gusta są różne, a fotografia jest obecnie masowo dostępna m.in. dzięki świetnym aparatom w telefonach, czy tym cyfrowym. W jakiś sposób każdy z nas jest fotografem – informuje.

W fotografii nie szuka udziwnień, ważne, by zdjęcia zawierały artystyczne aspekty. Jego zdaniem piękno przyrody możemy pokazać nawet w najbliższym otoczeniu, pochylić się nad tym. Prace ułatwia jemu np. makrofotografia, dzięki której ukazuje to, co gołym okiem jest niewidoczne.

- Często przechodzimy obojętnie i nie dostrzegamy czegoś. Wystarczy zatrzymać się i rozejrzeć się na to, co wokół nas. Może się okazać, że codziennie mijamy jakiś skarb, z którego można wydobyć coś niezwykłego – uzupełnia.

Zajmował się także robieniem zdjęć na kliszy, ale nie wywoływał ich sam. W tej chwili poświęca czas na projekty związane z fotografią w tzw. technikach szlachetnych. Przygotował kilka prac, które osobiście wywołał i naświetlił.

- Obecnie pracuję w technice solarigrafii, która jest rodzajem fotografii otworkowej. Ręcznie wykonałem aparat, którym zdjęcie robi się przez bardzo długi czas naświetlania. Proces ten liczony jest w dniach, tygodniach, miesiącach, a nawet latach. Umieszczony w aparacie papier narażony jest też na warunki atmosferyczne, ale jest w stanie przetrwać kilka miesięcy, a nawet zimę – wyjaśnia.

Realizowane obecnie projekty nie ujrzały jeszcze światła dziennego. Dotychczasowe zamknięcie galerii sztuki, czy muzeów uniemożliwiło jemu zrobienie wystawy. Media społecznościowe umożliwiają pokazanie tego, co się robi, a prace Sławomira również te z najnowszych projektów dostępne są na jego instagramie. Nie myślał jednak o wirtualnej wystawie, a obecnie jego prace oraz innych członków Domu Artysty można podziwiać w oranżerii mieszczącej się na terenie parku przy pałacu w Lubostroniu. Ma także propozycję, by zorganizować wystawę w siedzibie stowarzyszenia.

To jedna z prac Sławomira Pietrzykowskiego, którą można podziwiać w oranżerii przy pałacu w Lubostroniu. Zaprezentowana była również podczas wystawy Malarski Inowrocław

Jak wspomniał na początku, ma za sobą udział w konkursach, a tych fotograficznych jest naprawdę sporo. Nie bierze jednak udziału we wszystkich, gdyż jego zamysłem nie jest robienie zdjęć w tym celu.

- Od czasu do czasu wyślę swoje fotografie na konkursy, gdzie współgra to z tym, co robię. To fenomenalny sposób, by sprawdzić się. W części konkursów jurorami są profesjonalni fotografowie przyrody. Prace pokazane są tak, że oceniający nie wiedzą, kto jest ich autorem, a ich nazwiska podawane są na końcu. Daje to możliwość sprawdzenia się i przełamania strachu przed oceną. Tutaj coś dobrego i wartościowego samo obroni się – mówi.

 

Sławomir cieszy się ze swoich sukcesów, a 20 kwietnia odniósł kolejny. Tym razem jego zdjęcie zajęło 3. miejsce w kategorii makrofotografii. Był to konkurs, który organizuje Królewskie Towarzystwo Ogrodnicze Wielkiej Brytanii.

- Tutaj zgłoszenia przyjmowane są z całego świata i liczone są w tysiącach. Jestem zadowolony, że moje zdjęcie urzekło jurorów i pokazuje, że moje nazwisko nie miało nic wspólnego z tym, że fotografia ta znalazła się właśnie tam. Sam obraz musi obronić się, by zostać dostrzeżonym. Nie wzbraniam się przed pokazaniem tego, co znajdowało się dotychczas w tzw. szufladzie. Trzymając tam swoje prace, możemy pominąć te, które są naprawdę piękne i warte pokazania. Nie można się bać, ale starać się pokazać swój kunszt i warsztat – relacjonuje.

Jego zdaniem zaprezentowanie prac szerszemu gronu odbiorców, czy na konkursach jest motorem do rozwoju umiejętności, by wydobywać z tych rzeczy, które fotografujemy, to, co najpiękniejsze. To bywa dość trudne i wiąże się też z emocjami w przypadku konkursów. Fotografia przyrody sama w sobie jest emocjonująca. Mogła wydawać się nudna i monotonna, a jednymi z najpiękniejszych rzeczy jest nadawanie charakteru i poszukiwanie kadrów.

- Kwiaty, owady, czy zwierzęta nie są zawodowymi modelami, którzy przyszli na zdjęcia. Sama praca fotografa może budzić różne uczucia w ludziach, którzy z boku obserwują go. Nic dwa razy się nie zdarza, a rzecz uchwycona na fotografii nie powtórzy się. To momenty, które z chwilą zrobienia zdjęcia przemijają – tłumaczy.

Sławomir, zapytany o fotograficzne marzenia, stwierdził, że nigdy się nad nimi nie zastanawiał. Do zdjęć stara się podejść tak, by miały swój charakter, przekaz i odzwierciedlenie emocji. Stara się robić to najlepiej, jak tylko potrafi i na ile pozwalają jemu umiejętności i wrażliwość.

- Nie podchodzę do zdjęć, by coś osiągnąć. Traktuję to jako formę ruszenia się i cel sam w sobie. Nie chce zatracić radości z tej fotografii. Zdjęcia robię dla własnej satysfakcji, a dotarcie do odbiorców jest dla mnie cenne. Robię to po to, by mieć poczucie, że tworzy się coś i uwiecznia to, co przemija. Jeśli podoba się to też przełamuje strach przed pokazaniem się i krytyką – mówi.

Wyjściu do szerszego grona publiczności sprzyja członkostwo w Domu Artysty. Satysfakcjonujące jest dla niego również to, że pomimo cyfryzacji, zdjęcia mogą być też pokazane na papierze. Tyczy to nie tylko tych, które można powiesić na ścianie, ale także kalendarzy, czy albumów. Dzięki temu można dotrzeć do ludzi w Polsce, a nawet w świecie.

- Warto samemu pokazać się. Wiele osób, które robią zdjęcia nie mają odwagi. Chcę na własnym przykładzie pokazać, że będąc amatorem, który małymi krokami dochodził do etapu, w którym się znajduje, też można funkcjonować w tym świecie, gdzie pokażemy siebie. Członkostwo w Domu Artysty to wartość dodana. Stowarzyszenie jest ambasadorem talentów z Inowrocławia i okolic. W tym miejsc to od nas, od członków zależy chęć naszego rozwoju. Możemy liczyć tutaj na profesjonalne wsparcie. Przed laty szukałem np. klubów foto, czy miejsc zrzeszających fotografów. Przez pewien czas były, ale teraz już nie. W Domu Artysty są zarówno amatorzy, jak i zawodowcy. Wiele zależy od nas i naszego otwarcia na innych. To miejsce przyjazne dla ludzi z pasją i otwartych na współpracę. Przenikają się tutaj różne światy. To podobnie, jak ze światłem w fotografii, przenika ono do różnych zakamarków – podsumowuje Sławomir Pietrzykowski.

Artykuł przygotowano w współpracy z Kwiaciarnia internetowa Oddech Cynamonu – Skawina

(Reporter ki24.info)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%