Dla poety, który w pamięci miał jeszcze starą - niezburzoną - Warszawę, osiedla z wielkiej płyty i betonu stały się artystycznym wyzwaniem, możliwością obserwowania i analizowania socjologicznego eksperymentu, grą z prostopadłościenną geometrią. Poeta nie uległ jednak tendencyjności literatury tamtego czasu - był zdecydowanie zbyt awangardowy. Tę nową rzeczywistość odbierał synestetycznie - "pachniała torami", otwierała przestrzenie peryferyjne, przestrzenie miejskich "stepów".
Również dla kilkudziesięciu tysięcy inowrocławian ta zabetonowana terra incognita stała się podstawową formą obcowania z ideą miasta. Dla wielu - szczególnie przybyłych ze wsi - osiedle stanowiło przestrzeń codzienności. Gwałtowne obsypanie centrum miasta osiedlami przybrało na sile w dekadzie Gierka, czyli od początku lat siedemdziesiątych (wcześniej - w latach 60-tych - powstały bloki m.in. przy ul. Dubienka), a trwało do końca lat osiemdziesiątych. Właściwie trwa nadal, choć powstające w XXI wieku osiedla nie mają już tak rozrośniętych form, przybierają raczej cechy estetycznie wykoncypowanych tzw. osiedli zamkniętych. Dla porównania - w latach 1970-1989 oddano do użytku 11253 mieszkania, zaś w latach 1990-2009 tylko 966. Dotyczy to mieszkań podlegających Kujawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Warto dodać, że rozlokowanie inowrocławskich "domów z betonu" podlegało dość nietypowym dla miast zasadom. Otóż np. fakt, iż osiedle Rąbin powstało w pewnym oddaleniu od centrum, a nie tuż przy nim, jest podyktowane niebezpieczeństwami wynikającymi z zapadlisk kopalnianych.
Każde z osiedli, a szczególnie Rąbin, Piastowskie czy Toruńskie wytworzyły też osobną infrastrukturę - pawilony, szkoły, garaże i inne obiekty użytkowe, choć jak pisze Grzegorz Roczek ("Od "Zagrody" do Kujawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Inowrocławiu 1920-2010") podstawowym problemem było niedostosowanie tej infrastruktury do ilości mieszkańców. Trochę lepiej wyglądała sprawa z miejscami osiedlowej działalności kulturalnej (osobną kwestią jest jakość proponowanej kultury w ogóle). Powstały kluby m.in. "Przydomek", "Kopernik", "Rondo", "Relaks": dla wielu osób, szczególnie dzieci, były to miejsca pełniące też funkcję animacyjną.
Młodzież przyciągały również wojskowe kluby - wielu muzyków, których lata młodości przypadały w latach dziewięćdziesiątych zetknęła się np. z kinoteatrem "Ikar" na ulicy Jacewskiej.
[ZT]12331[/ZT]
Wyobraźnia przestrzenna prawie połowy mieszkańców Inowrocławia (sam Rąbin mieści jedną czwartą inowrocławian) kształtowała się w doświadczeniu struktur korytarzy blokowisk, osiedlowych placów zabaw, międzyblokowych chodnikowych labiryntów. Osiedlowy stawek, samotna wierzba, prostokąt trawy pod mecz piłki nożnej i górka do zjazdu sankami zimą (na ogół sztucznie usypana) były jedynymi powszednimi punktami kontaktu z przyrodą, niezaasfaltowaną ziemią. Las w Balczewie - kilka kilometrów poza miastem - nieświadomie traktowano podobnie jak mieszkańcy średniowiecznych grodzisk i sadyb traktowali okalającą przyrodę pełną nieznanych sił.
Gdy pewnego dusznego lata burza wdarła się między bloki na osiedlu Piastowskim III i złamała starą wierzbę stojącą obok stawu, coś jęknęło w duszy tych z "Piasta", stracili uproszczony odpowiednik "świętego gaju", "święty słup" osiedla. Oczywiście nikt wtedy tego tak nie nazwał, ale nerw zabolał ziemię głęboko pod piwnicami bloków, w których chłopcy gonili z zabawkowymi karabinami i przeciskali się przez lufciki. Zapewne każde z osiedli ma swoje odpowiedniki "świętych miejsc" i nie chodzi jedynie o kościoły. Na osiedlu Toruńskim do dziś - w okolicach parkingu przy ul. Toruńskiej stoją drzewa, których korzenie wgryzają się w smutną historię. Dzieci z pobliskich kamienic w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych urządzały sobie w "lasku" pikniki, ale wiedziały też, że robią to na terenie byłego cmentarza choleryków. We wsi Rąbin (zapisanej już w przywileju lokacyjnym z 1450 roku) - zanim stała się dzielnicą Inowrocławia - w czasie Powstania Wielkopolskiego - stacjonował z oddziałami Paweł Cyms. Pewnie można by się długo wgryzać w taką podskórną historię peryferyjną.
Blokowiska wytworzyły swój folklor. Jednym z pierwszych poetów, który próbował ten fenomen ująć - na długo przed twórcami rymów hip-hopowych był właśnie Miron Białoszewski. W "Chamowie" autor "Obrotów rzeczy" skupia się m.in. na pewnych "praktykach zasiedleńczych", jakie stosowali ludzie w połowie lat siedemdziesiątych w przestrzeni blokowisk. Bywało, że mieszkańcy bloków z wielkiej płyty wychodzili z leżakami na trawniki przed blokami i paradowali w negliżu, tak jakby sprawdzali, jak daleko można nagiąć życie obyczajowe osiedla, jak bardzo można upodobnić je do życia wsi. Białoszewski czyni z okna na dziewiątym piętrze punkt doświadczenia artystycznego. Każde z setek widzianych okien ukrywa jakąś historię. Twórczo potraktuje tę obserwację Krzysztof Kieślowski w odcinkach "Dekalogu".
[ZT]12327[/ZT]
Tajemniczym i jednym z ulubionych miejsc Białoszewskiego jest przejście między klatkami na jedenastym piętrze wieżowca. Poeta - obsesyjnie zapisujący wszystko, "obmiatający panoramy patrzeniami" - poświęca przejściu na jedenastym piętrze tekst "Korytarz" w "Blokowidłach". Jest tam - na szczycie wieżowca - jakiś niepokój. Przygasają żarówki, słychać kakofonię krzyków i kroków z dołu, niekiedy trzaśnie okno w przeciągu, coś zawyje, zabrzęczą gniazdka elektryczne. To jakieś doświadczenie przestrzeni pod-(czy raczej nad-) progowej. Jak mówi Białoszewski - "Dobrze tu się w spokój wchodzi krokiem jednym do ogłupienia i zamyśla". Krótki prozatorski tekst kończy się sceną podobną do tej, jaką zakończył poeta "Inowrocław". Nad mieszkaniami wieżowca Białoszewski przeprowadza - tym razem samotnie - seans spirytystyczny. Znów nic z tego nie wychodzi, pojawia się jedynie skojarzenie ze sceną wywoływania duchów przodków w "Odysei" Homera.
Powyżej przywołany tekst to jedynie próbka literacka mierzenia się z surowym, bezstylowym osiedlem PRL-owskiego miasta. I choć ociera się to o dziwną blokową metafizykę, jest w tym jakieś uniwersum doświadczenia. Zrozumie to każdy, kto przeżył wiele lat w rzeczywistości ujętej w typy prostokątów, sześcianów, ewentualnie zgłębiał mrok szybu windy, patrząc na metalowe liny sunące w surowo i zimno pachnącą kwadratową przepaść.
Autor felietonu dziewiętnaście lat temu uległ tej dziwnej i przerażająco poukładanej oktawie schodów w klatkach bloku na osiedlu Piastowskim i popełnił był sylabotonik, który zakończy felieton:
Korytarz
w drzwiach korytarzy plątawiska węża sznur
kręgosłup przęseł wykrzywiony śmiechem
wybiega z nieba w kościach grafitowy szczur
schodów długi most błądzi oktawy echem
dotykam końców początkowy gest
łamie się linia z przekory-tarza się w zgrzyt
śladów szemranie kurzu wzbitego szelest
drga w górę spieszy szczurzy kamienioryt
zamarł muzycznie w szarym kośćcu wykuty
szlak prostopadłych uwzniośleń lokatorów
ciąg prostokątów wijący się rozpruty
mózg pobudzony grą kamienioludzkich sporów
Tego budynku już nie ma. Wiecie, gdzie stał?
To było sanatorium kolejowe, budynek murowany,teren sprzedany w niejasnych okolicznościach podobno.Przy okazji warto by się dowiedzieć co stało po drugiej stronie ulicy-jeszcze w trawie widać fundamenty
ANTYPIS
07:33, 2025-07-08
Przepychanka PiS z PO o jednego radnego
Wam wszystkich z pis i ko trzeba wygasić mandaty radnych bo nie zasługujecie na nie. Jak już dorwiecie się do koryta to na wieki chcecie przy nim być. Trzeba wprowadzić dwukadencyjnosc także dla radnych, posłów i senatorów. Takim typom jak wy to tylko władza, kariera, pieniądze w głowie i posady z układów.
Mieszkaniec
07:04, 2025-07-08
Zatrzymano pięciu cudzoziemców. Byli u nas...
Śmiechu warte. Są nielegalnie i nie zostali aresztowani i deportowani, tylko pouczeni. Pojadą dwa miasta dalej i będą dalej tu nielegalnie. Potrzeba kolejnych tragedii?
r
22:33, 2025-07-07
Wroński: Powiatowy medal dla Stanowskiego? Starosta pow
Stanowski który pomógł w zbiórce Nie,a Adamowicz który nie ma nic wspólnego z Inowrocławiem Tak, szkoda słów na te nasze władze.
As
22:28, 2025-07-07