Zamknij

OLIWKOWSKI: Dworek Ziemi Obiecanej

11:29, 13.02.2019 Reporter ki24.info Aktualizacja: 11:34, 13.02.2019
Skomentuj

Doświadczenie zawodowe i dorobek naukowy pozwoliły im zyskać perspektywę komfortu i ciszę. Pod koniec intensywnego życia zwolnili oddech w ostojach dworków - ojciec literatury polskiej w Czarnolesie, ojciec inowrocławskich Solanek w Rąbinku. Ten drugi ziemianin tuż przed śmiercią spojrzał na Inowrocław. To spojrzenie da się odtworzyć. Jest dworek. Jest wąska ścieżka pamięci.

Wolteriańską ideę pielęgnowania własnego ogródka Wilkoński zrealizował wyjątkowo przemyślnie i pro publico bono zarazem. Po analizie solanki w Berlińskiej Akademii Górniczej i potwierdzeniu jej walorów kuracyjnych natychmiast przystąpił do stworzenia Towarzystwa "Solanki Inowrocławskie". Musiało to wyglądać podobnie jak w pierwszych ujęciach "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy: mglisty poranek, z oparów nad stawami wyłaniają się sylwetki trzech, elegancko ubranych panów. Odmierzają krokami ziemię. Rozglądają się, zagarniając wzrokiem przestrzeń we władanie. Z uśmiechem podchodzą do siebie i ściskają dłonie. W powieści Reymonta i w filmie - jest ich trzech: polski ziemianin Karol Borowiecki, niemiecki przemysłowiec - Maks Baum, i żyd - handlowiec - Moryc Welt. W Solankach układ założycielski jest prawie analogiczny: ziemianin Zygmunt Wilkoński proponuje współpracę niemieckiemu prawnikowi Oskarowi Triepcke i żydowskiemu adwokatowi - Samuelowi Hoenigerowi. Powstaje trzygłowy organizm. Po pierwszym spacerze i podpisaniu dokumentów w Królewskim Sądzie Powiatowym w Inowrocławiu dżentelmeni zapewne wypijają szampana, jak w epickiej wizji Reymonta. Tytułem rzeczowości warto nadmienić, że noblista napisał swą powieść prawie ćwierć wieku po założeniu spółki w Inowrocławiu.

Dr Zygmunt Wilkoński zna Europę, wie, że do sukcesu dochodzi się na drodze współpracy i otwartości, choć walcząc jednocześnie o wartości narodowe. Konieczna jest też dobra znajomość niemieckiego, który założyciel Solanek opanowuje mistrzowsko - studiuje we Wrocławiu, Berlinie i Heidelbergu (jest specjalistą od prawa rzymskiego i kanonicznego). Jego publikacje - szczególnie napisana po niemiecku w 1879 roku książka o procesach ekonomicznych w rolnictwie - zyskują żywe zainteresowanie w rządowych kręgach Niemiec. Po karierze prawniczej w Poznaniu przenosi się do Inowrocławia, po sprzedaniu Racic kupuje Rąbin i Rąbinek - tam zamieszka w wybudowanym w 1857 roku dworku, w którym pozostanie do końca. Za chwilę do niego wrócimy.

Przedstawienie dokonań Wilkońskiego na Kujawach przekroczyłoby ramy felietonu, dość wspomnieć, że poza założeniem Solanek buduje młyn parowy w Inowrocławiu, organizuje życie rolnicze, wprowadzając zarówno nowatorskie rozwiązania techniczne, jak i dbając o sprawy ekonomiczne rolników, powołuje do życia cukrownię w Janikowie, projektuje połączenia drogowe miasta z parkiem. Jest niewątpliwie człowiekiem renesansu w XIX wieku. Pewne idee europejskie zdaje się nawet wyprzedzać - angielska idea miasta-ogrodu zostanie opracowana w Anglii dopiero w 1898 roku. Realizacja konceptu Wilkońskiego: duży park na peryferiach miasta, wyznaczenie alei łączącej teren zielony z centrum, rozwój rolnictwa i kult pracy - mieszczą się w założeniach Ebenezera Howarda.

Dworek, w którym Wilkoński spędził ostatnie lata życia stoi dziś na uboczu miasta, poza mapą pamięci. Tkwi jak samotny żołądź na dębie rozgałęzień parku. Ma ogromne szczęście, że w ostatnich latach opiekuje się nim Elżbieta Radkiewicz prowadząca w Rąbinku gospodarstwo rolne. Mieszkanka byłego dworu Wilkońskiego ma dużą świadomość wagi miejsca i stopniowo doprowadza je do świetności. Zaczynała od zera - po czasach PRL, obiekt został niemalże zdewastowany. To jedyny tak ważny symbol kultury ziemiańskiej w Inowrocławiu: niegdyś tego typu miejsca skupiały elitę intelektualną, promieniowały kulturą i wiedzą, były szczególnie ważne w okresie międzywojnia, po odzyskaniu niepodległości. To, że świadomość istnienia tego śladu po założycielu Solanek jest nikła, wydaje się dramatycznym paradoksem. Nie jest on nawet wpisany w ewidencję zabytków. Ten fakt z pewnością nie ułatwia obecnym mieszkańcom renowacji obiektu, choć i tak wykonano w tym zakresie imponującą pracę, przy jednoczesnej świadomości rangi postaci Wilkońskiego.

Przeoczenie walorów dworu i świadome wyjęcie z rejestru zabytków w czasach komunizmu było celowe - po pierwsze zadziałały tu zapewne względy ideologiczne, ziemiaństwo źle kojarzyło się władzom. Po drugie obiekt i folwark rozparcelowano pomiędzy pracowników PGR, którzy zdecydowanie byli ignorantami historii miasta - rzecz typowa dla idealnych ludzi ówczesnego systemu. Co ciekawe - zabudowania folwarczne przez jakiś czas pełniły rolę więzienia dla wrogów tępej rzeczywistości zawianej od wschodu, a później folwark stał się odizolowaną częścią sanatorium dla ubeków (około roku 1956). W kolejnych dziesięcioleciach dwór niszczał, a jeden z polskich posiadaczy urządził w nim składnicę zboża.

Kilkaset metrów od drgających kuracjuszami alejek Solanek, na korze starych drzew dworskiego parku żywica zabalsamowała dotyk doktora, który zasłużył na wielką powieść. Korony akacji, jaworów, kasztanowców, wiązów jednolistnych i dębu wciąż trzęsą pozytywistyczną energią. Tajemnicę ukrywają dwa stawy - przypominają te sprzed dworku w Soplicowie Mickiewicza: jednej z jasną tonią, a drugi zarośnięty, mętny, błotnisty. Elżbieta Radkiewicz wspomina, że kiedy osuszali staw, na jego dnie odnaleźli półmetrowej średnicy otwór obłożony starannie kamieniami. Wybijała z niego woda. Czyżby to ślad po wierceniu w poszukiwaniu solanki? Nikt nie wie, gdzie ów pierwszy solankowy odwiert miał miejsce. Wyobraźnia podpowiada, że może tu? Tuż obok przydworskiego stawu rozpoczyna się bieg głównej drogi dojazdowej, wyznaczonej wyraźnie podwójną linią drzew, choć przysypanej półmetrową warstwą zabłoconych lat. Pod ziemią ukrywa się piękna brukowa droga - taka sama jak zabytkowy odcinek Rąbińskiej. To właśnie po tej dziś zarośniętej drodze chodził codziennie Wilkoński, zapewne tędy z Solanek prowadził również do swego dworu znamienitych gości. Konie z powozami zajeżdżały przed wschodnią, główną fasadę dworu, jak na zdjęciu z 1857 roku wiszącym tuż przy sieni w domu pani Raczkiewicz. Do dziś rozpościera się z parku widok na panoramę miasta - kilka charakterystycznych wież. Ile decyzji związanych z losem Inowrocławia i Kujaw tu podjęto?

Śladu po grobie Wilkońskiego przy romańskiej "Ruinie" już nie ma. Został tylko ten dom i współczesność przechodząca tak blisko - po alejkach nowej części Solanek. Dojście do dworu doktora - założyciela - za mocno tłumią błoto i obojętność.

Autor dziękuje pani Elżbiecie Raczkiewicz za udostępnione materiały i informacje.

(Reporter ki24.info)

Nauczyciel języka polskiego w III LO, animator kultury, perkusista. Prowadzi w Inowrocławiu dyskusyjne kluby filmowe, współorganizuje Niebieski Bieg Świadomości. Fascynat prozy Stanisława Lema (doktorat na UAM w Poznaniu) oraz średniowiecznej historii regionu (m.in. projekt Terra Incognita – wokół inowrocławskich grodzisk).

Łukasz Oliwkowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%